-No dalej, dasz rade, jesteś silna. Przyj!
-Nie mogę, nie mam siły, wyjmij to ze mnie. Proszę.
-Jeszcze raz. No dalej! Tak, bardzo dobrze, jeszcze raz.
Po pokoju rozniósł się płacz małego dziecka.-To dziewczynka.-
Nagle do pokoju wszedł on, była przerażona, wiedziała że nosi pod sercem
dziewczynkę, jej kochaną Hermionę, ale wiedziała że będzie wściekły, nie chciał
tego dziecka, zgodził żebym je urodziła, bo powiedziałam mu że to chłopiec.
- Nie to nie może być prawda. Sprawdź to jeszcze raz. To wszystko
twoja wina, ja nie mogę mieć dziecka a tym bardziej dziecka które jest
dziewczyna. To zniszczy moją reputacje, tyle lat pracowałem na nią, a wy w
jednej chwili ją zniszczyłyście, ty i
ona.
- Błagam uspok…-nie dokończyła zemdlała.
– Co się dzieje? Co z
nią?-dopytywał i potrząsał nią żeby się ocknęła.
- Musimy zabrać ja do szpitala, wykrwawia się , nie mogę nic
tu zrobić.
- Nie możesz, nikt nie może o tym wiedzieć. Zrób cos
przecież jesteś czarownica! Do jasnej cholery!
Pochylił się nad nią, złapał za rękę, gdzieś w głębi
przeczuwał że ja traci. Dlatego głosem, który tylko ona mogła słyszeć,
powiedział- Kocham cię, nie mogę cię stracić tym bardziej po tym co powiedziałem.
Kobieta wykrwawiała
się na łóżku, ocknęła się na chwile, usłyszała jej płacz to właśnie chciała usłyszeć,
jej kochana mała istotkę, kochała ja ponad życie. –kocham cię…- kocha mnie,
wiec musi też kochać ją - Hermiona-powiedziała ostatkiem sił i odpłynęła w
nicość.
-Hermiona- to ona ja zabiła, moja własna córka zabiła moją
Emily.
Kilka dni później….
Stracił ją, jego Emily, dlaczego ona dlaczego nie on,
przecież to on był zły, to jego wszyscy
nienawidzili. Teraz po niej została Hermiona, była niemowlęciem, była
jego córką, kochał ją na swój sposób ale i nienawidził, to przez nią ale i dla
niej Emily oddała życie. Spełnił jej ostatnią prośbę ,dał jej na imię Hermiona.
Nie potrafił jej wychować, nawet teraz za bardzo mu ja przypominała. Owinął ja
w różowy kocyk, jedna z rzeczy jaka kupiła Emily przed śmiercią. Hermiona
spała, to była dobra pora żeby to zrobić.
Wspomnienie:
„Zaraz po pogrzebie,
poszedł się przejść nie mógł uwierzyć. Szedł
ulicą, nie za bardzo zwracał dokąd podąża, jego nogi same nadawały kierunek. Z
opuszczona, głową, czarnym garniturze, oczy miał podkrążone i lekko
zaczerwienione od płaczu. Nie wstydził się łez, to dzięki nim mógł choć trochę
wyrazić swoje emocje. Miał ochotę upić się i nie wracać, ale wiedział że nie
ucieknie to niej, od Hermiony. Nie mógł, nie chciał a nawet nie potrafił się nią
zajmować. Nagle nie wiadomo skąd, wpadła na niego kobieta, jej włosy były w
nieładzie, oczy mocno zaczerwienione, mocno zaciągała nosem. Zrobiło mu się jej
żal. Chciał zapytać się co się stało, ale przeprosiła i wyrwała się, pobiegła
przed siebie. Odwrócił się, iw tym samym momencie, jakiś mężczyzna zaczął za nią
biec, już miał interweniować, gdy nagle zobaczył szyld na drzwiach.
Leczenie Bezpłodności
Dr Liam Noolson
Koniec wspomnienia
Nie trudno było znaleźć adres tej kobiety, w końcu był
czarodziejem. Spakował kocyk i misia z zieloną kokardą, chciał mimo wszystko,
żeby miała coś od swojej mamy, coś żeby o niej przypominało, mimo że nie będzie
o niej pamiętać ani wiedzieć. Hermiona spała słodko, nawet teraz jest do niej
podobna. Mógł się wycofać, ale jestem
typem który jak cos postanowi to musi zrobić. Wziął ja najdelikatniej jak mógł
na ręce i teleportował się na miejsce.
Magnolia Street 5477, jak typowa ulica na śródmieściach
Londynu. Czwarty dom, po lewej stronie ulicy, jej nowy dom. Było już grubo po północy,
w oknach nie paliły się żadne światła. Nie wiedział kiedy znalazł się pod
drzwiami. Położył ja na wycieraczce, spała w swoim foteliku, przykrył ją i
wsunął list pod kocyk. Napisał kilka słów, tylko o tym żeby wiedzieli ja się
nazywa i dlaczego chce żeby to oni ja wychowywali. Popatrzył ostatni raz nią i
pocałował ja w czoło. To było jego pożegnanie, a później teleportował się z
cichym trzaskiem.
***
Hej! Mam nadzieję,że komuś się to spodobało. Jest to mój pierwszy blog. Przepraszam za wszystkie błędy. Następny rozdział będzie po świętach, kolejne będę starała się dodać, przynajmniej raz w tygodniu, najprawdopodobniej w weekendy.
Noie
Muszę przyznać, że naprawdę mi się podoba :) Prolog interesujący i niejasny, czyli taki jak powinien być. Mam nadzieję, że dalsze części będzią równie udane :)
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Masz niezły talent ;) Bardzo mnie zaintrygowal ten wstęp, mimo ze dużo opowiadań jest opartych na fakcie, iż Hermiona tak na prawdę urodziła się w rodzinie czarodziei. Mimo iż fakt się powtarza w wielu blogach, to ty przedstawilas go bardzo ciekawie i na pewno będę czytała dalsze rozdziały ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję, masz kolejną czytelniczkę. W sumie to co miało być powiedziane, zostało powiedziane już wyżej, fajnie się zaczyna, dużo niejasności i mimo, że temat już kilka razy się pojawił na innych blogach pokazałaś to w bardzo ciekawy sposób :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę :)
Historia zapowiada sie bardzo ciekawie, prolog jest idealny ;* Napewno będę sprawdzać czy nie pojawiły się nowe notki. Życzę weny i zapraszam do siebie: istnienie-dramione.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJuz jest po swietach ;D
OdpowiedzUsuńTo tak dokladniej kiedy 1 rozdzial?